Dylematy, dyrdymały, czyli...czy mimo deklarowanej"otwartości na zmiany"zawsze jesteśmy na nie gotowi?

Nieznośna lekkość bytu w tym sierpniu mnie dopadła. Tak jakoś dziś połowa miesiąca a ja ostatni post publikowałam 3.08...Nie wiem nawet kiedy spostrzegłam, że to już dziś jest 15...I gdy jedna Czytelniczka mnie upomniała, że coś cisza...Przemyślałam sprawę!

Co w zasadzie stało na przeszkodzie temu, że nie pisałam? 
Czy było to siedzenie, obijanie się z kąta w kąt i takie czekanie? Czekanie w zasadzie sama nie wiem na co?
Dziś podczas porannego krzątania się po kuchni uchwyciłam kilka detali, skupiając się na różnych kadrach danego przedmiotu. Lubię tą zabawę z aparatem i pomyśleć, że jakoś 18 miesięcy temu...Pracowałam tylko na funkcji AUTO...Ale że taka moja natura dociekliwa...postanowiłam się nauczyć tego tak jak pracy na pro100 i CAD DECOR.
Kiedyś byłam bardziej odważna i zdecydowana, a teraz odkąd zostałam matką, moje życie rozgraniczam na SZALONE przed i SZALONE po Banderasiątku.
Kolorów ścian się zmieniać boję, sto razy przemyślałam pewne sprawy nim podejmę decyzję i pięćset razy ją zmieniam. I choć wyobraźnia pracuje, ja kreuję nowe pomysły w mojej głowie mając przy tym obraz tego o czym marzę, na co czekam i do czego chciałabym dążyć. 
Ostatnio dość ważną dla siebie decyzję podjęłam, aby podjąć ryzyko...pomalowania samemu pokoju...bo zmiany zaplanowałam w głowie a Tato Banderasiątka uważa, że pomysł jest z gatunku bez sensu i...malować nie chce tego pokoju, bo 18 mcy temu go malował... Próby przekupstwa nie działają, prośby też...no gróźb nie próbowałam, ale może lepiej nie naginać jego cierpliwości w słuchaniu potoku mych niekontrolowanych słów, którymi zasypuję go zwłaszcza po pracy?
Także ten tego...ciągle wierzę, że mi w tym pomoże!
Po wykonaniu tego planu czas na zmiany. Dużo pozmieniam...oj dużo, ale czy jestem na to gotowa?
Koncepcja jest dość prosta by się wydawało.
Mam wrażenie, że te wszystkie metamorfozy to tylko kwestia takiego przysłowiowego "opatrzenia" gdyż wizję ich mam, zamykam oczy i lokuję wszystko na swoim miejscu, ale...
W przyszłym tygodniu do naszego domu zawita coś nowego, to pierwszy z kilku elementów nowości w salonie. Taki skromniejszy, bo ten spektakularny planuję pod koniec września.
Wybrałam też łóżko do sypialni. Zdecydowałam się i nie widzę innego. 
Niestety raczej plan łóżka do sypialni ze skrzynią na pochowanie drobiazgów spełznie na niczym, gdyż nie trafiłam takiego o jakim marzę w wersji ze skrzynią, wobec tego skoro nie można mieć wszystkiego kanapa w salonie też będzie inna.
Coś kosztem czegoś...Zmian jednak potrzeba w życiu. Moje choć powoli się dzieją są dla mnie wyjątkowe.
 Czy Wy dobrze znosicie zmiany, czy wbrew temu że wydaje Wam się, że jesteście na nie otwarte jest Wam trudno się z nimi oswoić?
 Dacie wiarę, że kilka miesięcy temu zmieniliśmy wygląd kuchni i nadal Wam jej nie pokazałam, że o korytarzu nie wspomnę? 
Oj czas, wielki czas naprawić swoje wnętrzarskie grzechy!
Postanawiam poprawę!
PS.Oficjalnie się chwalę! Dostałam zlecenie...urządzenia domu pod Poznaniem!Jestem przeszczęśliwa!

only4walls

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

2 komentarze:

  1. Ja źle znoszę zmiany, a z wiekiem uważam, że prawdziwa jest zasada, że starych drzew się nie przesadza. Dlatego rozumiem Cię Panno Matko. Zosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi się coś opatrzy to zaraz przestawiam, odnawiam, maluję zmiany małym kosztem finansowym :), ale od razu mi lepiej!
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń