"Żyłka Ci pęknie" i poszukiwany, poszukiwana...praca dla Panny Matki.

Jak to jest w tym domu siedzieć?
Niby fajnie, przy pracy jaką wykonuję niesamowitym jest nie mieć do wykonania planów, wstawać i kłaść się spać bez nerwów i stresu. 
Jeść spokojnie śniadanie, pić kawkę...obejrzeć coś w tv. Potem zakupy, obiad...cisza, spokój..to oczywiście czas z okresu ciąży...A teraz?
 Każda z nas będąca Mamą wie, że to siedzenie w domu nie ma to wspólnego nic z siedzeniem.
Na zjedzenie śniadania czasu brak,a wieczorem trzeba tyle rzeczy zrobić. 
Nigdy nie żyłam w takim tempie jak teraz. 
Jak wspominałam w poprzednim poście wydaje mi się nawet, że kiedyś marnowałam czas na długie sprzątanie,prasowanie i robienie zdjęć.
A w domu mam nienaganny porządek, Syn ma uprasowane ubrania, Mój Kochany O. koszule...a ja zawsze manicure...
zastanawiam się tylko nad dwoma rzeczami: czy nadal działa na mnie adrenalina poporodowa, oraz: kiedy pęknie mi ta przysłowiowa"żyłka" i siądę totalnie?:)
Ale kocham ten stan, ten czas i żałuję, że czasem mniej z niego czerpałam niż mogłam...
Zastanawiam się  też nad tym jak to wszystko się ułoży gdy już znajdę pracę.
Taki zimowy okres. Liczę, że wiosna coś przyniesie dobrego...
Swój biznes? Dowiem się jak co, powiem Wam, że boję się tej działalności, po prostu. Znam realia współczesnego świata, mam kredyt hipoteczny w słynnej na cały świat walucie i boję się, że na niego braknie. 
Mam i dziecko i o nim myślę w szczególności.
Ciężko dziś o dobrego doradcę, niby tyle można dostać z Unii na nowy start, ale jak idziesz gdziekolwiek nikt nic nie wie. 
Czytam i głupieję, szukam tych programów unijnych, a nadal nic nie wiem. Wiem w czym chciałabym się szkolić, co robić i w co angażować. 
Ale nie ukrywam, że marzy mi się, by ktoś kto już to przeszedł mi poradził.
Wiecie coś więcej w tym temacie dotacji unijnych na własną firmę,jak to wygląda, czy któraś z Was przeszła coś podobnego? 
Do moich refleksji dołączam obecny zestaw poszewek ulokowanych docelowo na Czarnej Damie...
Gdyby nie One byłoby strasznie. 
Ale w tym roku...nadejdzie dzień Nowej Kanapy!Już ją wybrałam!

PS. Konkurs nadal trwa!!!


only4walls

Phasellus facilisis convallis metus, ut imperdiet augue auctor nec. Duis at velit id augue lobortis porta. Sed varius, enim accumsan aliquam tincidunt, tortor urna vulputate quam, eget finibus urna est in augue.

19 komentarzy:

  1. To jesteś w martwym punkcie: (, ale trzymamy kciuki za pomyślną wiadomość:)
    Musi być lepiej!
    Ściskam:), Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj naprawdę martwym.I jak to jest zawsze: gdy po dlugoej ciszy pracę już znajdę zaczną dzwonić inne firmy...jedna za drugą.

      Usuń
  2. Mój Narzyczony brał 40 tys. dotacji, ale długo by o tym rozprawiać (dostawał też pomostowe przez pół roku pierwsze - 1200 zł na bieżące wydatki - czynsz, rachunki, zus, księgowa). Ja też planuję wziąć jak się tylko zmagistruję:) Są też firmy, albo osoby, które pośredniczą w braniu dotacji i to one pilnują wszystkich formalności. Później biorą od Ciebie od 1 do 15% od wygranej dotacji. Najłatwiej dostać dotację z Powiatowego Urzędu Prac - 20 tys. My dostaliśmy z Wojewódzkiego Urzędu Pracy te 40. Czasami kasę daje fundacja (teraz nasi znajomi biorą udział w takiej dotacji - też najczęściej 40 tys.). Są też takie dotacje, gdzie dostajesz np. 40 tys. na same BHP:) Trzeba brać jak dają! Nie wiem, czego nie wiesz w tej materii, także trudno pomóc tak zdalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem zupełnie gdzie iść i jak zacząć, tak więc to co napisałaś to dla mnie ogromna pomoc!Udam się do urzędów, ważne że dzięki Tobie wiem jakich!

      Usuń
    2. Zainteresuj się też tymi firmami. One Ci też na bieżąco mogą powiedzieć gdzie jest jaka dotacja

      Usuń
  3. No tak...życiowe rozterki, zwykła codzienność??? Co robić? gdzie pracować? Jak żyć? Jak być po prostu szczęśliwym? Myślę, że to długa droga ...na znalezienie odpowiedzi, swojej własnej drogi w życiu:))) Ja blisko 20 lat pracowałam w pracy której najzwyczajniej nie cierpiałam i o dziwo nawet doszłam do wysokiego stanowiska...i co? Odeszłam, na własne życzenie, zarejestrowałam się na bezrobociu, przeszłam kurs "Krok po kroku do własnej firmy" dostałam dotację (łatwo nie było, oj nie...) i założyłam swoją firmie w zupełnie innej branży niż moje wykształcenie i doświadczenie zawodowe, łatwo nie jest, ale wiem ,że jak się idzie drogą zgodną z tym "co w duszy gra" to udać się musi, czego i Tobie i sobie i wszystkim podążającym w tym kierunku z całego serca życzę:)))
    Miłego dnia i głowa do góry !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak.Ja gdzieś tak w połowie tej 10
      letniej drogi odkryłam że nie daje mi
      ona satysfakcji a jedynie pieniądze. Przebywanie w domu w ciąży i na macierzyńskim tylko to potwierdziły.A okres jaki mamy za oknem tylko dobija.Ale już niebawem wiosna i wszystko się zmieni!Dziękuję za wizytę!

      Usuń
  4. Oj znam te dylematy, znam... Z tego co piszesz wynika, że byłam/jestem w sytuacji podobnej do twojej. Też nie mam obecnie stałej, normalnej pracy. Co OCZYWIŚCIE nie oznacza, że siedzę i nic nie robię :)
    Ciężko jest to wszystko pogodzić: pracę, dom, opiekę nad dzieckiem (ja mam męża tylko w weekendy, więc w tygodniu jestem trochę samotną matką - reszta rodziny jakieś 100 km dalej) Na początku, jak pojawiła się Zosia było fajnie, z czasem frustracja rosła i rosła. Dopiero niedawno odpuściłam - fajnie byłoby pójść do pracy, ale nie chcę skazywać mojego dziecka na siedzenie w przedszkolu od 7 do 17 (albo jeszcze dłużej, bo przecież dyspozycyjnym trzeba być) To nie jest kraj dla matek z dziećmi, chciałoby się rzec, ale może lepiej nie uruchamiać lawiny... Teraz dorabiam trochę dorywczo, jakoś się to wszystko kręci, chociaż w marzeniach widziałabym to nieco inaczej :) A marzenia są... I może kiedyś się spełnią :) Tobie także tego życzę! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam to szczęście że będziemy mieć pomoc Babci dlatego szukam pracy.Myślę że gdyby nie Babcia zostałabym w domu ponieważ jeśli mogę chcę go uchronić przed pobytem w tej wylęgarni zarazków.Znajomi chcieli przyoszczędzić na niani i posłali Syna do żłobka.Był w tym żłobku 3 tygodnie łącznie od września.Teraz choruje na zapalenie płuc,był i w szpitalu na jakieś rota mimo szczepienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie zawsze tak musi być źle z tym żłobkiem. Moja starsza była "żłobkowa" i nie chorowała. Teraz ma już 4,5 roku a nigdy dotąd nie dostała antybiotyku. Z młodszą startujemy też niedługo - a jak będzie, to się okaże :)

      Usuń
    2. TY szczęściaro! Wśród moich przyjaciół nie ma ani jednego takiego przypadku. Oby łut szczęścia Was nie opuszczał!

      Usuń
  6. Oj Kochana to jakbyś siedziała w mojej głowie :)
    Szukam dotacji BO ZNALEZIENIE pracy graniczy z cudem :((((
    A poza tym moja astmatyczka ciągle choruje a zostać z nią nie ma kto, dziadków do opieki nie mam, znaleźć dobrą nianie to jak z pracą.Więc koło zamknięte.
    W zeszłym roku pracowalam w Zusie i ciągle L-4 bo mała chora :( Koło zamknięte.

    Boszzzzz kradnę od Ciebie tego "OPORNIKA" .Do mojego męża pasuje to jak ulał :))))))))))))))

    ps.kiedyś miałam dotację z Urzędu Pracy - 8lat temu - 12 tys. Zazwyczaj wniosek składa sie na początku roku jak są fundusze i jeśli biznes plan im się spodoba i okaże się zyskowny wtedy dostaje się kasę.

    buźka

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh jakże mi to wszystko jest dobrze znane...też nie mogę się pochwalić zbyt dużą liczbą rozmów kwalifikacyjnych na jakie by mnie zaproszono więc doskonale Cię rozumiem.
    W każdym razie życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki;)
    PS. Zapraszam też do mnie na rozdanie: http://alicjawkrainiekorali.blogspot.com/2015/01/noworoczne-rozdanie.html
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, jak ja tęsknię do takiego stanu... kiedy dopiero szukałam pracy... Ale "niestety" ją znalazłam... I od półtora roku nie ma mnie w domu po 11godzin (bo dojazdy), córkę widuję po 2 godziny dziennie i w weekendy. Nie mam czasu na nic. Mam wrażenie, ze coś niesłychanie ważnego mi ucieka, przepływa między palcami. I do tego jestem tak niesamowicie zmęczona... Własna działalność gospodarcza? To akurat znam z autopsji - moja "praca" wymagała właśnie założenia własnej działalności, żeby nie musieli za nas płacić ZUS-u. Żałuję, że na to poszłam... Przez pierwsze 2 lata ZUS preferencyjny 450 zł na miesiąc można jeszcze przeżyć, ale później płacić całość ponad 1000zł? Dziękuję serdecznie... Szukam czegoś bliżej domu, może być nawet za mniejsze pieniądze... i z umową o pracę!!! Nie spiesz się do tej roboty, jeśli nie musisz... Doceń, to co masz, ten wspaniały czas... Bo są tacy, co Ci zazdroszczą ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. kochana jak ja się dowiadywałam o dotacje z uni na otworzenie firmy powiedzieli mi że muszę być rok zarejestrowana jako bezrobotna. po tym roku mogę pisać jakieś pisma prośby itd . ale trzeba ten rok być bezrobotnym. ja niestety nie chciałam czekać, i zaryzykowałam . nie brałąm żadnych pieniedzy staram sie by to sie kręciło, choc przydałby się trochę grosza na jeszcze większy rozwój, ale wiem że moze po tym roku dam radę sie starać o dotacje :-) a ty co byś kokretnie chciała otworzyc ?? napisz na priv :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem coś o ty jak ciężko jest coś sensownego znaleźć. Ja wróciłam do pracy po 7 latach " siedzenia w domu" gdzie przerobiłam już własną firmę, zatrudnienie u męża i wieczne użeranie z US i ZUS. Wole jednak "u kogoś"pracować.Miałam to szczęście, ze trafiłam na Dyrektora, który postanowił dać mi szansę( mimo dwójki dzieci:) i teraz sam przyznaje, że podjął dobrą decyzję :) Ale teraz studiuję i za ok rok też będę szukać już czegoś w kierunku technologicznym- już się boję. Nie martw się na pewno coś ciekawego czeka za rogiem, z całego serca Ci tego życzę.
    Ps. Co do kanapy, to też już mam wybraną ( narożną :) i zbieram fundusz :)
    Całuję
    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedziałam w domu z synkiem 1,5 roku i na początku byłam szczęśliwa. Pielęgnacja dziecka, spacery, potem zabawy ale przyszedł taki dzień, że zaczęło mnie to męczyć. Każdego dnia dzień świstaka: pranie, ogarnianie domu, obiad, spacer, drzemka dziecka, kąpiel, kolacja.... kładłam się zmęczona, wstawałam jeszcze bardziej padnięta. I nagle jak z nieba dostałam tel z urzędu pracy i propozycja etatu w urzędzie. W podskokach szłam na rozmowę i zostałam do dziś :) udało mi się, czego i Tobie życzę :) są teraz dni, ze skarżę się na zmęczenie, nadmiar obowiązków, brak czasu na relaks, ale jestem szczęśliwa , realizuje się :)
    Moje dzieci są w przedszkolu od 7 do 16, dzięki Bogu podoba im się, nie chorują.
    Trzymam kciuki, by u Ciebie było podobnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam podobnie, z tym że manicure odpada, bo przy malowaniu i szlifowaniu się nie utrzyma ;-)

    Miałam dotację unijną, miałam wymarzoną pracę, jednak kiedy firma zaczęła się rozwijać i trzeba było myśleć o inwestowaniu w sprzęt, przyszła pora płacenia dużego zus-u i trzeba było się pożegnać z marzeniami (jak myślisz dlaczego większość działalności się zwija po 2 latach? :-/). Szkoda że wtedy nie prowadziłam bloga, może ten rozwój byłby szybszy ;-) No ale ten zus to kompletne nieporozumienie, nawet jak zysk jest zerowy - płać i płacz...

    Nie wiem jakie procedury są teraz, w każdym razie trochę nerwów to kosztuje, papierologia bije wszelkie rekordy. Ale jak nie spróbujesz to będziesz żałować :-)

    Jedno jest pewne - kto zakosztował pracy na swoim, będzie chciał ten stan utrzymać ;-) Ja ciągle kombinuję, żeby tak było :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto udać się po prostu do firmy, która zajmuje się pozyskiwaniem dotacji z UE, wtedy będzie Ci najprościej i nie będzie to dla Ciebie taki stres. Życzę powodzenia i realizacji marzeń :).

    OdpowiedzUsuń